wtorek, 20 marca 2012

Kto?!

Następnego dnia Kuba był w szkole, ale tylko przynieść zwolnienie z wczorajszego dnia i z...dzisiaj. Gdy mnie zobaczył rzucił nieznaczenie tylko "cześć" i uciekł... Poczułam ukucie...to uczucia czy jakoś tak...straszne... mimo to przetrwałam do końca wszystkich lekcji. Każda ciągła się nie czterdzieści pięć minut, a sto...natomiast przerwy pięć minut... i to ma być w porządku?? NIE!!! W i to na sto procent....moje samopoczucie było zrujnowane. Nie wiem co to spowodowało, ale tak mi słabo, że...że....że zwymiotuje!!! Oooo tak!! Nic mnie nie cieszy!! Zdenerwowana, zmęczona, niewyspana i najzwyczajniej wściekłam doszłam do przystanku autobusowego, który znajduje się tuż przed moim domem...może jakieś 200metrów?? Tak można powiedzieć.
No i co tam zobaczyłam?? Pewną postać. 
Gdzie ja ją widziałam?? Dość wysoka, majestatyczne ruchy....Sekundę!! To on!!! Ten okropny potwór!!! Przez niego mam wielkiego siniaka z tyłu głowy!! No może go nie widzę, ale za to doskonale czuje!!! Serce zabiło mi szybciej...a jak nazwie mnie "lalunią"?? Szedł chodnikiem. Wolno i spokojnie. Ach!! Ten jego sposób poruszania się!! No nie!! Już myślałam, że szczęśliwie przejdę chodnikiem, a tu nagle, gdy nasze kroki zrównały się on podniósł głowę i zobaczyłam jego głębokie, piękne, czekoladowe oczy, ładny zarys twarzy...oo jejku!! Uśmiechnął się i powiedział:
-O! Kogo my tu mamy!!
Przystanęłam, wzięłam oddech, przezwyciężyłam jego urok  i odparłam:
-Lalunie??-ruszyłam przed siebie. Nieznajomy nic nie powiedział. Stał, widziałam to kątem oka...jakby to moi koledzy powiedzieli w takich sytuacjach?? A tak!! "Ale ci pojechała!!" Nie mogłam ukryć radości i gdy gbur już mnie nie słyszał ani nie widział odwróciła się i powiedziałam strzelając palcami:
-1:1!! Grasz dalej??
Zaśmiałam się. Pewnie mnie nie zapomni teraz to jest już pewne. No, może to i dobrze. Znalazłam się w domu. Mimo tego, że ze szkoły wróciłam smutno i zła to w drodze do domu humor wrócił. Dziwne, że przez gościa, który mnie poturbował... 
Moje szczęście nie trwało długo. Skończyło się gdy spojrzałam na wyświetlacz i nie zobaczyłam żadnej wiadomości...byłam dosyć zdenerwowana...dziś jest czwartek!! Ma jeszcze trzy dni...oczywiście z dzisiejszym...straszne....i to bardzo...
Zrezygnowana zasiadłam do lekcji i zanim się obejrzałam był 21:30...czas się myć i spać. Jak dobrze, że jutro koniec tygodnia!! No i jednocześnie źle....
RATUNKU!!!!

2 komentarze: