środa, 21 marca 2012

List...

Piątek i zaczynamy od początku. Budzik zadzwonił o godzinie 07.25...jak dobrze, że dzisiejsze lekcje zaczynają się (przynajmniej dla mnie) o 08.15...mam czas. Spokojnie wstałam, umyłam się, ubrałam, w końcu zjadłam pożywne śniadanie, wypiłam ACTIMEL i ruszyłam do szkoły. Byłam optymistycznie nastawiona do całego dzisiejszego dnia. Myślałam, że będzie Kuba, miałam takie przeczucie. No może to i głupie, bo przyniósł zwolnienie i tak dalej, ale no, co miałam myśleć? Pozytywnie nastawiona weszłam do szkoły i znalazłam się z szatni, zobaczyłam Michała i otworzyłam usta, a on mi przerwał:
-Nie, nie ma go. Wsiadł w autobus i pojechał. No, a w szkole będzie dopiero w poniedziałek, ale za tydzień. To dla ciebie, właśnie od niego. Szczerze? Nie wiem co to jest. Przeczytaj.-po tych słowach wręczył mi kartkę w kratkę, a na niej kilka nabazgranych zdań następującej treści:

"Kochanie ty moje. Nie gniewaj się. Nie jestem w stanie spojrzeć ci w oczy po tym co zrobiłem. Takiej dziewczyny jak ty nigdy w życiu nie spotkałem. Miałem to zrobić w poniedziałek za tydzień, ale nie mogę czekać. No, nie wyjaśnię ci czemu mnie nie było w szkole albo dlaczego mnie nie będzie przez kolejny, ale choć trochę poczujemy się obydwoje lepiej, gdy się spotkamy. Czekam o 14.21 przy kamieniu, koło rzeki. 

Pozdrawiam.
Kuba..."
Że co??? Podniosłam głowę i jeszcze raz spojrzałam na kartkę ...nie jestem w stanie spojrzeć ci w oczy.... To jakieś chore!!! Co to ma być?? "Zrób to zanim on to zrobi". W głowie rozbrzmiewał mi głos przyjaciółki...no nie...iść?? Nie wiem..


Dotrwałam do końca przeklętych lekcji i nie byłam w stanie zrobić nic. Zero decyzji...nie potrafiłam.
-JULA!!!!-krzyczałam.
-CO?!?!?!?-odkrzyknęła z końca korytarza. 
 -No pomóż. 
-Oooo, takie buty. O co chodzi??
-No iść??-pokazałam jej kartkę. Kiedy podniosła oczy odparła:
-Nie dziś. Pójdziesz ze mną do domu i wrócimy dolinką, ok??
-No jasne, ale czemu??
-On cie chce pocałować i rzucić. Nie daj się!-jej słowa mnie zabolały...ale ona chce dobrze.
Kiedy byłam w domu zrobiłam lekcje i dzień mi tak zleciał, ze nie zauważyłam kiedy....usnęłam...zastanawiałam się co chciał Kuba i co ważniejsze czy Jula miała racje...

wtorek, 20 marca 2012

Kto?!

Następnego dnia Kuba był w szkole, ale tylko przynieść zwolnienie z wczorajszego dnia i z...dzisiaj. Gdy mnie zobaczył rzucił nieznaczenie tylko "cześć" i uciekł... Poczułam ukucie...to uczucia czy jakoś tak...straszne... mimo to przetrwałam do końca wszystkich lekcji. Każda ciągła się nie czterdzieści pięć minut, a sto...natomiast przerwy pięć minut... i to ma być w porządku?? NIE!!! W i to na sto procent....moje samopoczucie było zrujnowane. Nie wiem co to spowodowało, ale tak mi słabo, że...że....że zwymiotuje!!! Oooo tak!! Nic mnie nie cieszy!! Zdenerwowana, zmęczona, niewyspana i najzwyczajniej wściekłam doszłam do przystanku autobusowego, który znajduje się tuż przed moim domem...może jakieś 200metrów?? Tak można powiedzieć.
No i co tam zobaczyłam?? Pewną postać. 
Gdzie ja ją widziałam?? Dość wysoka, majestatyczne ruchy....Sekundę!! To on!!! Ten okropny potwór!!! Przez niego mam wielkiego siniaka z tyłu głowy!! No może go nie widzę, ale za to doskonale czuje!!! Serce zabiło mi szybciej...a jak nazwie mnie "lalunią"?? Szedł chodnikiem. Wolno i spokojnie. Ach!! Ten jego sposób poruszania się!! No nie!! Już myślałam, że szczęśliwie przejdę chodnikiem, a tu nagle, gdy nasze kroki zrównały się on podniósł głowę i zobaczyłam jego głębokie, piękne, czekoladowe oczy, ładny zarys twarzy...oo jejku!! Uśmiechnął się i powiedział:
-O! Kogo my tu mamy!!
Przystanęłam, wzięłam oddech, przezwyciężyłam jego urok  i odparłam:
-Lalunie??-ruszyłam przed siebie. Nieznajomy nic nie powiedział. Stał, widziałam to kątem oka...jakby to moi koledzy powiedzieli w takich sytuacjach?? A tak!! "Ale ci pojechała!!" Nie mogłam ukryć radości i gdy gbur już mnie nie słyszał ani nie widział odwróciła się i powiedziałam strzelając palcami:
-1:1!! Grasz dalej??
Zaśmiałam się. Pewnie mnie nie zapomni teraz to jest już pewne. No, może to i dobrze. Znalazłam się w domu. Mimo tego, że ze szkoły wróciłam smutno i zła to w drodze do domu humor wrócił. Dziwne, że przez gościa, który mnie poturbował... 
Moje szczęście nie trwało długo. Skończyło się gdy spojrzałam na wyświetlacz i nie zobaczyłam żadnej wiadomości...byłam dosyć zdenerwowana...dziś jest czwartek!! Ma jeszcze trzy dni...oczywiście z dzisiejszym...straszne....i to bardzo...
Zrezygnowana zasiadłam do lekcji i zanim się obejrzałam był 21:30...czas się myć i spać. Jak dobrze, że jutro koniec tygodnia!! No i jednocześnie źle....
RATUNKU!!!!

poniedziałek, 19 marca 2012

Co to ma być??

To, że chciałam spać i się nie obudzić to jedno, a to że za marzenia nie karzą to drugie...
Musiałam wstać i powlec te swoje zmęczone ciało do szkoły..ciekawe jaki tam będzie dzień, jeśli taki sam jak wczoraj, to niech mi to ktoś powie, spokojnie wtedy wrócę do domu i zacznę symulować chorobę.  Kuba nie napisał mimo obietnicy..przypomniało mi się co mówił, ale jakoś nie uwierzyłam, wtedy nie patrzył mi w oczy...unikał mojego spojrzenia. Doszłam do szkoły i co widzę? Jula i Michał całują się no wiedziałam, że długo to nie potrwa. Niby była taka wściekła. No ok, czyli miłość jest...a gdzie Kuba?? Zapytam Michała:
-Cześć gołąbeczki!! Michi...Nie szedł Kuba?-oderwali się od siebie.
- No to ty nie wiesz, czemu go wczoraj nie było?? Nie powiedział ci??-jego kolega był szczerze zdziwiony.
- Nie, a co powinnam coś wiedzieć?? Gdzie on jest??-byłam zdenerwowana.
- Wybacz Anita, ale ja nie mogę ci powiedzieć to jest wasza sprawa. Nie załatwię za niego takich spraw.-byłam bardzo skołowana, ale o czym on do mnie mówi?? Co Kuba chciał mi powiedzieć???
Zadzwonił dzwonek, a je wiedziałam o czym myśleć...jakie to straszne...miałam miliony myśli...jak tak dalej pójdzie to głowa mi eksploduje!!! Ale pierwsza myśl odkąd to usłyszałam, a właściwie to było przeczucie (może i straszne) że mnie zdradza albo chce zerwać...a jak ma inną?? No właściwie to jest ładny, ale hej!! To mój chłopak od raptem nie wiem jednego tygodnia!!! I to ma być uczciwe?? A ja to zrobiłam, żeby nie stracić kumpla, a teraz to on mnie rzuci?? Eee tam w prawo czy w lewo to i tak by się skończyło...ale może lepiej później niż wcale?? Bynajmniej ja nie będę płakać...no, a jak tak pomyślałam łzy same napływały mi do oczu...potrzebowałam Julii..mimo tego, że ona ma swoje sprawy zawsze da mi radę jakąś i mi pomoże...nie wiem co by było bez niej...właśnie ciekawe co by się ze mną wtedy działo... Zabrałam ją do "naszego miejsca". Było to za szkołą, taka mala polanka. Latem razem się tam opalamy i zwierzamy się sobie każdej pory roku. Doszłyśmy do odpowiedniego miejsca i byłyśmy gotowe. Byłam taka bliska płaczu, że nawet ona to zauważyła, a nie jest osobą, która patrzy na samopoczucie innych.
-Anita, co jest?? Kuba??-była świetna w zgadywaniu "o co chodzi".
-Tak!! Nie wiem co się dzieje...było super i  w ogóle, a wczoraj nie patrzył na mnie i no...tak jakby uciekał ode mnie!! Zawsze mnie przytulał i tak dalej...no wiesz o co mi chodzi!! A wczoraj, jakby nie był moim chłopakiem, to straszne...męczyłam się nad tym cały dzień, no może nie, ale większość...starałam się odpychać te myśli, ale udawało mi się to...no wiesz chyba  miłość zaślepiła mi trochę oczy!!! No a dziś jak powiedział mi Michał to, no wiesz sama przecież słyszałaś, no i po prostu nie mogę!!!-no i łzy popłynęły.
No, ale moja przyjaciółka zdołała mnie uspokoić.  Jestem jej wdzięczna. Spojrzała na mnie i powiedziała smutno:
-Zrób to zanim on to zrobi...-nie zrozumiałam na początku, a potem chciałam się awanturować, że nie, że to może być nie prawdą i nie stracę tylko chłopaka, ale też przyjaciela i byłoby mi ciężko...ale ona na mnie spojrzała i odparła:
-Pamiętasz, że mówiłam ci żebyś zerwała w Antkiem, ale ty twierdziłaś, że jeszcze długo z nim będziesz?? A nie przypomnę co się stało trzy dni potem...tylko nie płacz już jest dobrze...nie ma Antka...i Anita nie ma Kuby...-spojrzała na mnie dobitnie. Dość skutecznie, że nie myślałam o Antku...odparłam:
-Dam mu cztery dni...do soboty, dobrze??
-Dobra! Choć na lekcje dzwonek zadzwonił trzy minuty temu..-uśmiechnęłam się.
-No nie, to ty mnie na złą drogę sprowadzasz!-uśmiechnęłam się.
-Hura ja!!!-w śmiech.
Na lekcji nieźle nam się dostało, ale obyło się bez uwagi. Miałyśmy szczęście, bo pan nie zdążył sprawdzić uwagi. Nie mógł nam wpisać spóźnienia... Jula wyszeptała mi jeszcze, że jak będzie wagarować to tylko ze mną, bo zawsze mi się upiecze... Jak dobrze, że koniec lekcji...jeszcze tylko środa, czwartek, piątek, a w sobotę okaż się czy jestem sama, czy mam chłopaka...

wtorek, 13 marca 2012

Miłość...ughh

Wstałam z bólem głowy...przeklinam was zapatrzeni nie wiadomo na co rowerzyści!!! Wstałam i po 35 minutach byłam gotowa do wyjścia. Czułam się dobrze, ale nie spałam najlepiej... Śnił mi się "gbur". No czyli noc do przyjemnych nie należała...zresztą jak każda...
Kiedy znalazłam się już szczęśliwie w szkole byłam gotowa przywitać się z Kubą, który (całe szczęście) był dzisiaj w szkole. Uściskaliśmy się i dostał ode mnie buziaka...w policzek...jeszcze nie jestem z nim na takim etapie, ale nie powiem, żebym tego nie chciałam...ale pierwszego kroku nie wykonam..ten należy do niego. Jula i Michał chyba ciągle są na siebie obrażeni, bo nie "przywarli" dzisiaj do siebie, jeszcze. kiedy zadzwonił dzwonek byłam bardzo zła...nie chcę myśleć..wysilać moich półkul mózgowych, czy jak to się tam nazywa... Szczęściem było dla mnie to, że zadzwonił dzwonek na o dziwno....nudną przerwę..nic się nie działo..
Tak wyglądał mój dzień, który się super zapowiadał (obecność Kuby), a tu był nudny jak niemy film...albo może nawet gra w bingo!!
Koniec lekcji był dla mnie wybawieniem. Zrezygnowana wróciłam do domu, a właściwie nie sama, bo cała drogę towarzyszył mi Kuba. Trzymaliśmy się za ręce i w ogóle, ale to nie było to samo...nikt nie miał humoru...a Jula i Michał ciągle są skłóceni...no i gdzie tu ci zakochani?? Ta niby piękna, niekończąca się miłość?? Szkoda gadać... Zerknęłam na mojego chłopaka, w tym momencie kiedy on na mnie i uśmiechnął się:
-Co jest słonko??
-No nic...wiesz nie czuję się tak jakby nie wiadomo jak zakochana...znaczy nie widzę tego do dookoła..-wypaliłam, a Kuba nie zareagował.-Nie wydaje ci się??-nic, cisza.
Zastanawiałam się czy go nie uraziłam, ale on szedł po prostu i nie puszczał mojej ręki, więc po chwili zagadnęłam znowu:
-Obraziłeś się??
-CO..co?? Nie no co ty!! Zamyśliłem się kochanie moje.
No może to i lepiej. Nie wypowiedziałam tego na głos w odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko i zanim się obejrzałam rozstaliśmy praktycznie bez słowa powiedział tylko, że napisze,a  potem się poprawił i rzucił, że właściwie to nie ma kasy...trochę się zasmuciłam... Mój wybranek był dzisiaj coś nie w nastroju...mało ze mną gadał i okazywał mniej czułości niż zwykle...zastanawiałam się chwile czy powinnam się martwić, ale po chwili uznałam, że nie, bo ja też nie byłam do tego skora...może uszanował mój zły nastrój?? Albo nie miał ochoty...nie nakręcałam się bardziej i pozwoliłam by myśli o tym odpłynęły...zdziwiłam się gdy to mi się udało...a zawsze tyle się głowie nad każdym słowem..
Wróciłam do domu i odprawiłam te moje rytuały (lekcje, film, kąpiel). Usnęłam zmęczona i wyczerpana. Znowu chciałam się nie obudzić...już nigdy...może to i dziwnie, ale o tym właśnie śniłam...tuż przed odpłynięcie w "krainę słów" usłyszałam głos w mojej głowie "ŻYJ NIE UMIERAJ". Dziwne...to pomyślałam zanim ostatecznie zamknęły mi się oczy.

czwartek, 8 marca 2012

Czy pech jak nieszczęścia chodzi parami??

Otworzyłam zmęczone oczy i spojrzałam na zegarek. CO?!! 7:09??!! Super, znowu się spóźnię!! Szlag!! Szybko się ubrałam, wręcz błyskawicznie, odświeżyłam się i wypiłam szklankę mleka (moje śniadanie) i biegiem do szkoły. Równo z dzwonkiem weszłam do szkoły, to chyba mój szczęśliwy dzień, mimo tego, że zbyt dobrze się nie zapowiadał...
Zdążyłam przed nauczycielem, który otworzył drzwi do świata męczącej nauki. Zauważyłam, że kogoś tu nie ma...oczywiście z moich znajomych...Michał? Nie on jest. Jula? O, właśnie poszła do toalety. Dziwne dzisiaj ona i jej "przyjaciel" nie byli tak blisko jak zawsze. Właśnie!! Kuba!! Nie ma go??? Dlaczego?? Chory?? O nie!! Ja nie chcę żeby go nie było...nagle zrobiło mi się smutno...a moja przyjaciółka wróciła z naburmuszoną miną i oznajmiła:
-Pokłóciłam się z Michałem.-ooo, to się nasłucham...ciekawe o co?
-Ooo...czemu??
-Oh, szkoda gadać!!-naprawdę była zła. Wręcz smutna.
-Jula. Co jest??-  po tych słowach zadzwonił dzwonek, niestety...
-Wracam z tobą, opowiem ci.
Cały dzisiejszy dzień był...nudny. Zwykle zawsze coś się dzieje, a dziś??  Wszyscy zmęczeni, włóczą się po codziennym korytarzu. Nikt nie ma humoru... Po ostatniej lekcji razem z Julką poszłyśmy do domu "moją stroną". Podczas tego spacerku dowiedziałam się o co poszło. Michał cały weekend nie odpisał na jej SMS-y, a dzisiaj nie zagadał z nią. Zastanawiałam się czy tak samo poczuł się Kuba...ale chyba nie... Już nie chcę wiedzieć o co im chodzi...ile można tego słuchać...w kółko to samo!! Szłam ze spuszczoną głową ledwo powłóczą nogami. W tym zamyśleniu poczułam tępe uderzenie w tył głowy. Gdy się ocknęłam zobaczyłam nad sobą dwie głowy. Przerażoną Juli i roześmianą "ktosia". Podniosłam się z upadku. Byłam dość blisko domu. Nieznajomy wyglądał tak jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem.
-Nic ci nie jest?-zapytał nie przestrajając się bezczelnie uśmiechać. Mój gniew sięgnął zenitu. Nie było dzisiaj Kuby, Jula gada tylko o Michale, o mały włos nie spóźniłam się do szkoły i jeszcze gbur na rowerze. Kto mu dał kartę rowerową i co ważniejsze czy on w ogóle ja ma?? Może łamie prawo?? Nie myślałam dłużej i krzyknęłam:
-Jak jeździsz?! Ślepy jesteś czy jak??!!-miałam ochotę stać i się na niego wydzierać. Niewiadomy szybko zmienił wyraz swojej twarzy.
-Chodnik nie jest tylko twój laluniu!!-odwrócił się wsiadł na rower i odjechał.
-Co za gbur!!!-powiedziałam ze złością do Julki, która przez cały czas nie odezwała się ani słówkiem.
-Może i gbur, ale za to jaki przystojny!!-powiedziała uwodzicielsko.
-Ładny gbur to jest to samo co brzydki dżentelmen!!-co jak co, ale miała rację...chłopak miał czarne, krótkie włosy i brązowe, wręcz czekoladowe oczy...poruszał się tak majestatycznie...a jak pachniał! Poczułam to przez chwilę, ale był uderzający...nie myśl o tym!! Masz chłopaka!! I nie zapominaj o wielkim guzie na twojej głowie!! No właśnie!! Jeszcze raz: gbur, gbur, gbur, gbur, gbur!!
Pożegnałam się z Julą i poszłam do domu. Tam zrobiłam lekcje i zaplanowałam sobie popołudnie oglądając filmy...oczywiście komedie romantyczne. Moja mama często nazywa je często "wyciskacze łez". Podczas oglądania, stwierdziłam, że tan dzień był taki jaki się zapowiadał: beznadziejny. Spóźnienie, Kuba, Jula i ten nieznajomym...przypominał mi o nim ten ból z tyłu głowy...Tak już jest...o 22:58 usnęłam, modląc się w duchu, żeby Kuba był jutro w szkole...co ja bez niego zrobię??



środa, 7 marca 2012

Cud....

Całą sobotę przeleżałam w łóżku. Nic totalne lenistwo. Właśnie, dlatego tak bardzo cenię sobie weekend. Nic nie muszę robić ani myśleć nad matematyką czy sporami mojego serca, obowiązku i rozumu. Właśnie oglądałam telewizor kiedy zobaczyłam reklamę, w której zadali pytanie: "A ty kierujesz się sercem czy rozumem??". No i teoria idealnej soboty legła w gruzach. Każde słowo przyrządza mi chyba 500 myśli!! Tak samo to pytanie. Zaczęłam się zastanawiać. Właśnie czym?? Sercem?? Rozumem?? Czy ja w ogóle słucham serca?? Może zagłusza mi to rozum?? Nie mam pojęcia. Odleciałam na swoją planetę. Kiedy wróciłam mój film, który tak mnie zaciekawił zaczął się po dłuuugich reklamach i trwał w najlepsze. Super!! Tak jak te reklamy, minęła mi sobota. Wieczorem, a właściwie o 23:06 zmęczona próbowałam nie myśleć o niczym i usnąć, jednak nie wyszło mi to. Zresztą jak zawsze. Podczas moich nieudanych prób zmuszenia mój mózg do czegoś, czego nie ma zamiaru wykonać usłyszałam dźwięk SMS-a. Złapałam za komórkę i gdy zobaczyłam nadawcę, który jest od niecałych 6 dni jest moim nowym chłopakiem:
"Nie mogę spać...myślę o TOBIE!! Jak cię obudziłem to strasznie cię przepraszam. Nie odpisuj. Zasłużyłem na to. Śpij śpioszku ;**"
Jakie to urocze. Nie odpisałam. Nagle poczułam się bardzo zmęczona. Usnęłam jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki.
Obudziłam się i była niedziela. No nie!! Jutro szkoła!! Dlaczego?? Nie można nie chodzić do szkoły tylko w wtorek na 3h?? Marzenia. Minęła ona szybciej niż sobota. O godzinie 15:33 zrobiłam wszystkie lekcję i do końca dnia "zalegałam na kanapie". Potem tylko wstałam, aby przygotować rzeczy na jutro i spakować. Głównie to  robię to rano, ale po raz pierwszy najzwyczajniej w świecie mi się nudziło. Zwykle jestem zbyt zabiegana, aby to robić. Umyłam głowę i byłam gotowa usnąć, ale nie wstawać...za marzenia nie karzą...całe szczęście. Nie obudzić się. Właśnie...

niedziela, 4 marca 2012

Podwójna randka...

Zadzwonił budzik. Wstałam bez grymasów, co było dziwne. Ubrałam się szybko i zjadłam kolację. Wyszłam do szkoły. Czemu tak szybko?? Dlaczego tak mi się spieszy?? Dla mnie sprawa jest oczywista. Dziś miała być nasza podwójna randka. Ja, Kuba, Michał i Jula. Będzie wspaniale!! Tylko trzeba iść do szkoły na sześć lekcji, wrócić do domu na dwie godziny, bo jedną przeznaczę na szykowanie i do parku. Chciało mi się skakać z radości. Jak szybko ludzie potrafią się zmienić...niedawno mówiłam, że nie wiem co z tym fantem zrobić, a teraz byłam cała w skowronkach!! Doszłam do szkoły i ze swoimi przyjaciółmi czekałam na dzwonek. Kiedy zadzwonił poszliśmy do klasy. Zanim się obejrzałam była ostatnia lekcja. Dobry humor dopisywał mi i nie opuszczał!! Byłam zadowolona. Rozstaliśmy się z Michałem i Julą i razem ruszyliśmy naszą kochaną drogą do domu. Chciałam mu  powiedzieć o tych liścikach, ale nie mogła...nie wiem co mnie powstrzymało, ale najzwyczajniej w świecie nie mogłam. Rozstaliśmy się. Poszłam do domu.\


Spojrzałam na zegarek i zaklęłam w duchu. Była 15:53!!! MAM SIEDEM MINUT??!! Kiedy to zleciało?! Ubrana w czarne rurki i rozpiętą koszulę w kratkę, pod którą była czarna bluzka wybiegłam z domu w samych butach. Wróciłam po kurtkę. I ruszyłam do parku. Na zakręcie raptem 150m od mojego domu wpadłam na kogoś i wybąkałam:
-Przepraszam bardzo się śpieszę...-urwałam i spojrzałam w niebieskie jak niebo oczy....Kuby!!
-Spokojnie!! Wiem, że się śpieszysz!!
-Co ty tu robisz?? Znaczy...czemu nie czekacie w parku??
-Za bardzo się stęskniłam, żeby czekać!!-ruszyliśmy za rękę w stronę naszego wyznaczonego miejsca.
-No proszę!!-zaśmialiśmy się i ruszyliśmy.
Kiedy doszliśmy do parku, na ławce czekali na nas Jula i Michał. Moja przyjaciółka siedziała na kolanach Michała i całowali się. Kuba odchrząknął. Michaś spojrzał w naszą stronę i delikatnie zsadził Julę. Kiwnęli do siebie głowami i nagle dali nam po różyczce. Zaskoczyli nas. Podejrzewałam, że to był pomysł Kuby. Reszta spotkania minęła wyśmienicie!! Śmialiśmy się, przytulaliśmy, a nawet mój chłopak podniósł mnie i zakołował. Natomiast Julka była na etapie pocałunków. Oni chodzą nie całe trzy miesiące, a my chyba 4dni!! I tak było wyśmienicie!!! Rozstaliśmy się bardzo niechętnie, oczywiście nie obyło się bez pocałunków "zaawansowanej" pary, Kuba też dostał buziaka ode mnie tyle, że w policzek. No ale niech nie marudzi!! Po serii westchnięć i wyrażania opinii jak nam szkoda, że to już koniec, poszliśmy do domu. Przygotowałam się na jutro do szkoły i spać!! Przedtem przeczytałam jeszcze SMS-a od Kuby:
"Chyba się zakochałem"
Uśmiechnęłam się i nie odpisałam, byłam zbyt zmęczona. Jutro mu odpiszę. A tymczasem SPAĆ!!! Jak dobrze, że jutro zaczyna się weekend...marzę o odpoczynku.