piątek, 8 lutego 2013

Rozmyślania ...

Słyszę budzik. Sennie go wyłączam i liczę na drzemkę, którą odsypiam każdego dnia...jednak pięć minut to stanowczo za mało...
Mozolnie wstaje z łóżka i szykuję się do do wyjścia pamiętając, że czeka na mnie Kuba i jednocześnie rozmyślając o Julce i jej zachowaniu. Nieobecna myślami, rozkojarzona i unikała mnie...wymówkami albo sprawiała wrażenie złej na mnie. Serio zaczynałam się niepokoić. Pożegnałam się z mamą i wyszłam. Pod przystankiem spotkałam się z Kubą. Przywitaliśmy się o ruszyliśmy do szkoły rozmawiając o głupotach. W końcu zagadnęłam:
-A więc czemu dzisiaj na mnie czekałeś?-i uścisnęłam mocniej jego dłoń.
-To już nie można?-udał obruszonego.
-Haha, oczywiście że można! A tak serio?-nie poddawałam się.
-Chciałem cię coś spytać... -hmm czyli się nie pomyliłam.
-A więc słucham.
-Czy jestem dla ciebie ważny?-zapytał cicho. Sądziłam, że kiedyś mnie o to zapyta...że będzie chciał wiedzieć moje stanowisko w tej sprawie. A ja nie wiem. Nie wiem! Kacper też mnie zapytał czy go kocham...ale nie wiem. Naprawdę. To trudne, bo...jak powiem mu : "nie wiem" ? Pomyśli, że odstawiam szopkę, że robię to z litości...a ja nie lubię mówić o moich uczuciach. To dla mnie są trudne i dziwne tematy...Dziwne..może nie, ale na pewno niezręczne. Ciężko mówić o uczuciach...ale czuję na sobie jego spojrzenie. Serce bije mi szybko, bo nie potrafię odpowiednio dobrać słów. W końcu decyduję się na:
-Przecież to oczywiste Kuba...-uśmiecha się. Udało mi się wybrnąć. A teraz sama w duchu się zaczęłam zastanawiać. Czy jest dla mnie ważny...? W sumie to tak...nie jestem osobą, która spotyka się z kimś dla "zabawy". Kuba jest dla mnie ważne, ale czy go...kocham? Miłość to niezwykłe uczucie, a ja nie jestem pewna czy je...poczułam. Zastanawiając się nad tym, musiałam się jak zwykle wyłączyć, bo Kuba zaśmiał się:
-Nie słuchasz mnie Kochanie.
-Przepraszam, zamyśliłam się.
-A o czym?-ooo...wpadłam. Znowu muszę wyjść z opresji..starannie dobieram słowa.
-A zaczęło się od tego, że lubię twój uśmiech, a skończyło, że od paru dni jestem szczęśliwa!-po części było to prawdą, bo ma ładny uśmiech...
Kuba się zaśmiał, przyciągnął do siebie i pocałował we włosy. Doszliśmy do szkoły i przekazałam Michałowi wiadomość od Juli. Wydawał mi się przybity...czy on coś wie? Znowu będę się zamęczać. Cały dzień spędziłam z Kubą, a na lekcjach starałam się zastawnowić, co wie Michał czego nie wiem ja i co się dzieje z Julą??
Zadzwonił dzwonek zapowiadając koniec ostatniej lekcji. Z ulgą ruszyłam do szatni. Kuba pewnie już na mnie czeka. Wyszłam z klasy i kierując się do szatni usłyszałam zdenerwowane głosy:
-..nie moja wina! One nie chce jej powiedzieć! Chciałeś wiedzieć! Trzeba było nie nakręcać Julki! I tak to bez sensu! Ona niedługo się domyśli!-Michał...
-Powinna wiedzieć! Nie jest taka za jaką ją masz! Ona już się domyśla zgadza się! Wiesz robię dla niej to, co ty byś zrobił dla Julki! To od początku był zły pomysł, ale ty dalej bawiłeś się w to bagno! Dziewczynie jest przykro, a przez ciebie nie może się wyżalić nawet przyjaciółce!-to był...Kuba! Kolejny raz podsłuchałam rozmowę. Tak mi się zdaję, że po raz kolejny była o mnie. Stałam za ścianą szatni i doskonale wszystko słyszałam. "Przez ciebie nie może się wyżalić nawet przyjaciółce!" ale dlaczego? Czy to moja wina? Co zrobił Michał? Dlaczego ja nic nigdy nie wiem? Jak jakiś odrzutek. Albo dowiaduję się ostatnia, albo jak coś podsłucham, albo w ogóle się nie dowiem! Mam dość. Wchodzę do szatni w tym samym czasie kiedy mija mnie Michał i mierzy spojrzeniem od stóp do głów i wychodzi. Chwytam kurtkę i wychodzę głucha na wołanie Kuby. Chcę do domu. Chcę zatopić się z moich ulubionych nutach moich kochanych piosenek. Chcę nawet sobie popłakać. Chcę być daleko stąd. Wychodzę. Po chwili dogania mnie Kuba.
-Hey, proszę cię poczekaj. Anita!
-Wszystko powiesz?-rzucam. On milczy.-Daj mi spokój, ok?
Idę dalej. Nie goni mnie. Nie woła. Uszanował moją decyzję. Wiem, że go może tym zraniłam. Ale...nie mam już siły. Mam po prostu dość. koło przystanku spotykam Kacpra, a że w oczach już mam łzy, a on jest jedyna osobą, której ciągle ufam-przytulam się do niego, a on lekko zdziwiony głaszcze mnie po głowie i szepcze:
-Idź do domu. Będę za 20-minut. Przyniosę lody.-kiwam głową i odpowiadam-dziękuję. Ściska mnie, odprowadza do domu i mówi żebym  zaczekała. Tak robię. Dzwoni telefon. Kuba. Odrzucam połączenie. Już nie mogę powstrzymywać łez. Płaczę. Potrzebuję kogoś, kto teraz pocieszy mnie...dobrze jest mieć przyjaciela...


3 komentarze: