sobota, 7 kwietnia 2012

Poniedziałek...

Ledwo zeszłam z łóżka i dowlokłam się do toalety. Spojrzałam na odbicie w lustrze i aż się przestraszyłam. Podpuchnięte, czerwone oczy, śmieszna twarz i ślad po łzach. Myślałam, że jestem obserwatorem tego zdarzenia, ale nie. Przed lustrem stała jakaś postać. nie, to nie jest "jakaś postać".  Tam stałam ja. Anita...musiałam się z tym pogodzić. Umyłam się i wyszłam do szkoły. W duchu modliłam się, aby zrobiło mi się słabo i żebym zemdlałam. Uniknęłabym wtedy spotkaniem z Kubą. Nie ma tak dobrze...doszłam do szkoły..marzyłam, aby ten dzień się skończył. no przynajmniej lekcje. Weszłam do szatni i zobaczyłam, że nie ma ani Julki, ani Michała. Pewnie przyjdą, no ale dzwonek jest za dwie minuty...super, będę dziś zdana na siebie...zobaczyłam Kubę, szedł w moim kierunku. Dzwonku tyle razy mnie ratowałeś, zadzwoń i teraz, proszę cię!!!Jednak on zdążył podejść. Stanął koło mnie i zapytał:
-Anitko, kochanie..dasz mi drugą szansę?
Przez chwile nie odezwałam się, a po westchnięciu, bardzo powoli odparłam:
-Myślisz, że tak szybko ci wybaczę? Nie wiem czy w ogóle ci wybaczę!! Ciężko mi. Nie wiem, nie powiem ci.
-Możemy się chociaż przyjaźnić?
-Przemyślę to, ale nic nie obiecuje. Zraniłeś mnie, a wiedziałeś co zrobił mi mój poprzedni chłopak...
-Wiedziałem, ale weź pod uwagę, że prawdy dowiedziałeś się ode mnie, a nie drogą poboczną. Sam ci powiedziałem, bo cię kocham, rozumiesz?-spojrzał mi w oczy, a ja modliłam się o dzwonek, bo nie wiedziałam co powiedzieć.
-To cię nie usprawiedliwia.-tylko to wymyśliłam. Zadzwonił, no a wcześniej nie mógł??
Po ostatniej lekcji ruszyłam do domu, na każdej przerwie Kuba mnie przepraszał, ale ja dałam mu do zrozumienia, że wszystko przemyślę. Nie chciał dać mi spokoju. Szłam do mojego miejsca zamieszkania w całkowitym zamyśleniu. Zadzwoniłam do drzwi, żeby mama mi je otworzyła. Zobaczyła mnie i powiedziała:
-Dobrze, że jesteś. Mamy gości.
-Co? Kogo?
-Wejdź.
Zrobiłam tak, rozebrałam się i miałam zamiar przywitać gości kiedy zobaczyłam....gbura!!! Co to ma znaczyć?!?! Tata, który dopiero teraz mnie zauważył i z uśmiechem powiedział:
-Kochanie to nasi nowi sąsiedzi, siadaj.
-Dzień dobry- przywitałam się, a syn moich nowych sąsiadów zalotnie się uśmiechał, wtedy podeszła do nas mama i powiedziała:
-Anito zaprowadź kolegę do pokoju i zapoznajcie się dzieci, my dorośli pogadamy tutaj.
-A gdzie Norbert?-miałam nadzieję, że on mi pomoże...
-U kolegi, idźcie już!-zrobiło mi się gorąco ze złości.
Zapytałam go:
-Chcesz iść??-o dziwno, mój głos brzmiał naturalnie.
-Tak chętnie, dziękuję-podniósł się i ruszyłam z nim na górę, do mojego pokoju, jak dobrze, że w weekend posprzątałam.
-Prosto, te drzwi z plakatem Avril Lavigne -odparłam.
-Lubisz ją?-zapytał.
-A co w tym złego??- czy on znowu zaczynał??
-Nic po prostu pytam, chciałem podtrzymać rozmowę, spokojnie, nie jestem takim potworem!-kiedy wypowiadał te słowa, weszliśmy do pokoju.
-Skąd przyjechaliście?-zapytałam sucho.
-Z Piły.
-I przeprowadziliście się do dwa razy mniejszego Wałcza?-ja na jego miejscu nie zgodziłabym się na to.
-Rodzice chcieli coś mniejszego, w sensie, że mniej zgiełku i hałasu. Ja nie miałem nic do gadania, poza tym nie jest tam tak fajnie, bo duża szkoła i nie jest za fajnie..chyba za wiele razy to powtarzam, no ale to trzeba przeżyć, aby zrozumieć...
-Tak, tak. Masz rodzeństwo?
-Niestety. Młodszą siostrę Kalinę i brata Wiktora. Mała ma rok, a on ma 10 lat?? Chyba, bo nie mam pewności. No, a ty?
-Mam brata, on ma jedenaście.
-Bywa i tak.
Przez chwilę nic nie mówiłam, nie dlatego, że jestem nieśmiała, tylko ciągle pamiętam co mi zrobił i jak mnie nazwał.
-Słuchaj to wtedy na ulicy, przepraszam, ale no nie zauważyłam cię i wiesz jak to jest..posprzeczałem się z rodzicami i potem ta akcja, byłem zdenerwowany...-tłumaczył się, a ja przerwałam mu.
-Spoko, ja też powinnam odpuścić trochę wcześniej!-uśmiechnęłam się. No nie ja to jestem jakaś nie z tego świata, tak szybko mu wybaczyłam? No, ale fajnie mi się z nim gadało...
-My to tak gadu-gadu, a ja nie wiem jak się nazywasz!!
-Fakt, jestem Anita, a ty?
-Ładne imię! Ja jestem Kacper.
Przegadaliśmy całe dwie godziny, jest ode mnie o rok starszy i świetny z matematyki, którą pomógł mi rozwiązać. Kiedy poszli byłam bardzo zadowolona. Kiedyś będzie z tego super przyjaźń...tak myślę..
Po raz pierwszy od paru długich dni, miałam dobry humor i uśmiechałam się...



2 komentarze:

  1. Bardzo fajne opowiadanie :) Cieszę się , ze napisałaś .

    OdpowiedzUsuń
  2. dobre opowiadanie :D
    zapraszam do mnie: www.zekonaty.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń